poniedziałek, 25 sierpnia 2014

RECENZJA: odżywki do paznokci : Eveline 8w1 Total action i Diamentowa

Ponad rok temu moje paznokcie były w opłakanym stanie. Łamały się i rozdwajały na potęgę. Wtedy trafiłam na recenzję odżywki Eveline 8w1 total action. Opinie były przeróżne, niektóre dziewczyny pisały nawet o pogorszeniu stanu paznokci co mnie trochę zaniepokoiło, ale gdy odżywka pojawiła się w promocji pobiegłam po nią do drogerii.



8w1 total action

skoncentrowana odżywka do paznokci


co pisze producent:

"Rewolucyjna i unikalna formuła z aktywnym kompleksem Strong Nail wnika w strukturę płytki, dzięki czemu skutecznie ją regeneruje i odbudowuje. Uszczelnia, maksymalnie utwardza oraz pobudza wzrost płytki paznokciowej. Uelastycznia ją, zwiększając odporność na uszkodzenia mechaniczne. Zabezpiecza przed pękaniem, łamaniem i rozdwajaniem. Sprawia, że zniszczone, matowe paznokcie odzyskują gładką powierzchnię i lśniący połysk. Już po 10 dniach kuracji znikną wszelkie problemy, a Ty będziesz się cieszyć pięknymi i zadbanymi paznokciami."

stosowanie:

"Sposób użycia: codziennie nakładaj jedną warstwę preparatu bezpośrednio na paznokcie. Po trzech dniach zmyj nałożone warstwy i rozpocznij czynność ponownie. Stosuj regularnie, gdyż każda nakładana warstwa wnika w płytkę, zapewniając ekstremalne wzmocnienie i utwardzenie paznokci."


Nie robiłam tak jak zalecał producent, bo lubię mieć kolor na paznokciach zwłaszcza gdy są krótkie, więc u mnie wyglądało to następująco - jedna warstwa odżywki i lakier do paznokci lub jedna warstwa odżywki, na drugi dzień druga warstwa odżywki i lakier do paznokci. Mimo takiego stosowania paznokcie ładnie mi odrosły i możecie zobaczyć jak się prezentowały zapuszczane od króciutkich :)




Ważne jest żeby nakładać tylko jedną warstwę odżywki dziennie inaczej mogą nas piec paznokcie co jest bardzo niemiłym uczuciem - spotkało mnie to na początku stosowania ale i teraz czasem gdy na któryś paznokieć nałożę za grubą warstwę. Nic niestety nie daje zmycie odżywki z paznokcia także za wczasu uprzedzam - bądźcie ostrożne !

Odżywka zawiera 2% formaldehydu (substancji wzmacniającej skuteczność) - jest to substancja szkodliwa, może podrażniać ale działa toksycznie w stężeniach powyżej 25% dlatego odżywka nie stanowi zagrożenia ale należy używać jej z głową ! - więcej i częściej nie znaczy lepiej. Poza tym mi przez rok regularnego używania nic się nie stało ;)


potem sięgnęłam po kolejną odżywkę :

Odżywka wzmacniająca z diamentami


"Ekstremalnie wzmacniająca odżywka zabezpieczająca słabe paznokcie przed łamaniem, pękaniem i rozdwajaniem. Formuła z tytanem i diamentami tworzy na powierzchni paznokci supertwardą powłokę, która zabezpiecza przed kruchością, łamaniem i uszkodzeniami. Odżywka wzmacnia i dogłębnie nawilża, zapewniając elastyczność i zdrowy wygląd paznokci."




Nie zauważyłam jakiejś większej różnicy między tymi odżywkami. W okresie gdy kupowałam odżywki nie interesowałam się za bardzo składami kosmetyków i dopiero po jakimś czasie zerknęłam na oba opakowania. Nie widziałam różnicy w ich działaniu bo nie ma różnicy między ich składami! No chyba że jestem ślepa to niech mnie ktoś poprawi ;) tutaj macie zdjęcie obu składów:




Obojętnie po którą odżywkę sięgniecie powinnyście być zadowolone :) same widzicie na zdjęciach jakie można osiągnąć dzięki niej rezultaty :) w tym momencie odstawiam ją na jakiś czas na bok bo chcę przetestować na sobie inną kurację ale na pewno wrócę do jej stosowania bo spisała się rewelacyjnie.


Podsumowując:

+ cena: ok 10zł
+ dostępność: znajdziecie w każdym Rossmannie
+ wzmacnia płytkę
+ likwiduje rozdwajanie paznokci
+ odżywki nie są testowane na zwierzętach :)

- ewentualnie pieczenie paznokci




używałyście już tej odżywki ?
a może którąś z Was zachęciłam do jej przetestowania ? ;)



czwartek, 21 sierpnia 2014

Moja Włosowa Historia

Długo zastanawiałam się o czym napisać pierwszego posta na blogu, a ponieważ chcę aby dotyczył tematów kosmetyczno-włosowych postanowiłam opowiedzieć Wam krótką historię moich włosów ;)

Tak wyglądały moje włosy w podstawówce - sięgające do połowy pleców, naturalnie proste,
w kolorze ciemnego blondu.

 

Przed pójściem do gimnazjum mama doradziła, że może je zetniemy bo to takie smętne strąki i wcale nie wyglądają ładnie. Włosy zostały skrócone do ramion i oczywiście modnie pocieniowane. Długi czas nie mogłam wyjść z tej długości, między innymi przez fryzjerki które 1cm rozumiały jako 5....

Jak to większość posiadaczek ciemnego blondu nieznosiłam tego koloru i w liceum (jakieś 6-7 lat temu) przyszedł czas na rozjaśnianie. Na początku włosy wyszły żółte więc stosowałam coraz jaśniejsze farby w chłodnych odcieniach.
I takim oto sposobem, comiesięcznym farbowaniem włosów na całej długości, w ciągu roku doprowadziłam je do tragicznego stanu. Włosy były tak suche i zniszczone przez farby, że po prostu łamały się na końcach...




Co urosło to i tak się ułamało, i to z nadwyżką... Nie wiem jak mogłam do tego doprowadzić. Płakać mi się chce jak patrze na to zdjęcie, ale może niech będzie ono przestrogą jak można w bardzo łatwy sposób zniszczyć włosy...
Chyba właśnie wtedy poszłam po rozum do głowy a raczej po poradę do wujka google i zaczęłam o nie dbać. Kupiłam pierwszy olej kokosowy i maskę Kallos. Po jakimś czasie włosy troszkę mniej się kruszyły i w końcu odbiły z długości.

W 2011r pomyślałam że zejdę na trochę ciemniejszy blond z tych białych kosmyków i... narobiłam sobie tym jeszcze więcej problemów. Z kolorem który wyszedł nie dało się zrobić nic jak tylko zakryć brązem....


Dalej używałam oleju kokosowego i Kallosa, z czasem sięgnęłam po Amle, którą namiętnie wcierałam w skóre głowy oraz odkryłam olejki Alterra. Coraz bardziej wsiąkałam we włosowe porady, blogi i kosmetyki. Jednak w brązie czułam się na tyle źle że wytrzymałam z nim rok i wróciłam do blondu. 

Tak moje włosy wyglądały kolejno 2 lata temu i rok temu....



Moje włosy przez tyle lat farbowania całej długości mocno ucierpiały i do dziś końcówki czasem się kruszą. Chodzę do fryzjera co jakiś czas ścinać poszarpane końce dlatego nie widać zbyt dużych różnic w przyroście mimo upływu wielu miesięcy. Cieszę się że moje włosy są proste z natury bo przynajmniej nie używałam prostownicy, nie chcę myśleć co by było gdyby jeszcze ona zostawiła na nich ślad....

A tak prezentują się moje włosy na dzień dzisiejszy :


Jeszcze długa droga przede mną aby osiągnąć satysfakcjonujący efekt, ale jestem cierpliwa i dążę do wyznaczonego sobie celu - długich, zadbanych włosów ;)